Dwudziesty grudnia to czas, w którym większość z nas myśli już tylko o Świętach Bożego Narodzenia. Dla jednych do radosny czas, dla innych okres wzmożonego wysiłku. Najbardziej cieszą się oczywiście dzieci. W Anglii i innych krajach Zjednoczonego Królestwa grudzień to naprawdę zwariowany naznaczony czerwono – białymi barwami, gwiazdkami, mikołajem i… indykiem. O tym, jak Brytyjczycy świętują przeczytacie jeszcze przed pierwszą wigilijną gwiazdką, natomiast dziś przyjrzymy się wyspiarskim przygotowaniom do Świąt.
Na Wyspach, podobnie jak w Polsce okres przedświąteczny to Adwent (jedyna różnica w pisowni to literka „v”, czyli Advent). W odróżnieniu jednak od naszej rodzimej tradycji, Adwent nie zaczyna się zawsze w niedzielę na cztery tygodnie przed Świętami, a dokładnie 1 grudnia. Oczywiście mam tutaj na myśli ten bardziej „świecki” wymiar Adwentu. Z racji mnogości wyznań i kościołów, nie będę wchodził w aspekty stricte religijne, gdyż artykuł ten rozrósłby się do formatu książki. Tego dnia dzieci otwierają pierwsze drzwi lub okna swojego kalendarza adwentowego. Znamy je także z Polski. W środku najczęściej jest coś słodkiego lub obrazek, lub jedno i drugie.
Inną formą takiego „kalendarza” są tradycyjne świece adwentowe. Występują w dwóch wariantach. Pierwszy to duża świeca na której wyryte są 24 kreski. Każdego dnia adwentu wypala się świecę do kolejnej kreski, tak że w wigilię świeca zwyczajnie się kończy. Drugi wariant to dokładnie 24 świece zapalane kolejno dzień po dniu. Bywają one ułożone w okrąg tworząc klimatyczny „wieniec” adwentowy a dokładnie to koronę (Christmas crown).
Dorośli zaś rozpoczynają bardziej lub mniej gorączkowe przygotowania. Związane są one oczywiście z zakupami. Stół musi się przecież uginać od pyszności, a pod choinką powinien piętrzyć się stos prezentów. Sklepy już od początku grudnia (a często i od połowy listopada) przystrojone są w choinki, wieńce i bombki. Na każdym kroku spotkać można informacje o przecenach i świątecznych ofertach. W wielu miejscach powstają specjalne „Christmas shop” czyli sklepy sprzedające tylko i wyłącznie świąteczne gadżety, ozdoby, choinki i prezenty.
W pubach notuje się wzmożony ruch związany ze spotkaniami świątecznymi. Są to zazwyczaj bożonarodzeniowe kolacje czy obiady organizowane przez firmy, stowarzyszenia, czy grono przyjaciół. Coś na wzór naszego swojskiego „opłatka”. Obowiązkowo na stołach rozłożone muszą być „christmas cracker” (podobnie zresztą jak w dzień Bożego Narodzenia w każdym domu). Co to takiego? To gadżet wyglądający jak duży cukierek. Pociąga się za jego oba końce a ze środka wyskakuje mini prezencik. Może to być np. gwizdek, breloczek, czy papierowa korona. Nikogo więc nie dziwi zgraja całkiem dorosłych i poważnych ludzi w garniturach i garsonkach siedzących w pubie w kolorowych koronach na głowie 🙂
W ogóle w pubach dużo się w grudniu dzieje. Niemal w każdym odbywają się koncerty kolęd czy piosenek świątecznych, w barze można zakupić specjalne wydanie piwa, a barman przyrządza wymyślne drinki które nazwą lub składem nawiązują do Świąt właśnie.
Dzieci jak wiadomo czekają na Święta z dwóch głównych powodów, są nimi choinka i Mikołaj. O ile pierwsze pragnienie realizowane jest bardzo szybko (Anglicy ubierają choinkę dużo wcześniej niż my) o tyle na prezenty muszą trochę poczekać. Jak pewnie już wiecie, a Anglii ani całym UK nie obchodzi się imienin i mało kto tutaj o nich słyszał. W związku z tym nie ma czegoś takiego jak dzień Świętego Mikołaja 6 grudnia. Ten przesympatyczny pan odwiedza dzieci w noc wigilijną koniecznie wchodząc przez komin. Zresztą tak naprawdę nie jest on Mikołajem (nazywał by się wtedy Saint Nicholas) a amerykańskim Santa Claus-em. W zasadzie Anglicy mają swojego odpowiednika naszego Mikołaja, a nazywa się on Father Christmas, o nim więcej przeczytacie w artykule o Świętach.
Adwent to także czas… kartek! Brytyjczycy kochają wręcz kartki i wręczają je sobie przy każdej niemal okazji. Od urodzin, przez rocznice po… Święta. I to wręczają je (lub wysyłają) nie najbliższym jak my a niemal wszystkim ludziom których znają. Nie jeden zatem grudniowy wieczór spędzany jest przy stole zawalonym kartkami a z długiej listy wykreśla się kolejne nazwiska. tych kartek może być nawet i kilkaset. Na poczcie ludzie kupują po kilkadziesiąt znaczków a komu mogą wręczają kartki osobiście. Nie tylko rodzinie, nie tylko znajomym, nie tylko współpracownikom i szefowi. Ale sprzedawcy w lokalnym sklepie, listonoszowi, pani z kawiarni i barmanowi z ulubionego pubu. tych kartek jest tyle, że jeśli doliczyć także i paczki z prezentami, Poczta Królewska już w listopadzie zatrudnia tymczasowych listonoszy. Serio…
Adwent czyli czas oczekiwania i przygotowywania na Boże Narodzenie kończy się w Wigilię. Wtedy właśnie zaczyna się najważniejszy dla wielu Brytyjczyków świąteczny czas. Więcej o nim w specjalnym artykule który ukaże się dokładnie 24 grudnia.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis