W pierwszej części artykułu przedstawiłem w nieco „suchej” formie garść informacji co należy koniecznie załatwić zaraz po przybyciu do Anglii (czy innego kraju Zjednoczonego Królestwa). W dzisiejszej kontynuacji postaram się przybliżyć w nieco bardziej przystępnej formie, jak wyglądają początki przeciętnego emigranta na Wyspach. Gotowi? Zaczynamy.
Dla potrzeb artykułu zakładam, że wyjeżdżając do UK znacie przynajmniej w stopniu minimum komunikatywnym język angielski. Jeśli jednak nie znacie to będziecie potrzebowali tłumacza niemal na każdym kroku. Najlepiej, jeśli możecie, odłóżcie wyjazd do czasu, gdy opanujecie podstawy komunikacji w tym języku. Zakładam także, że macie zapewnione mieszkanie (pokój czy kanapę u znajomych, rodziny, bądź zakwaterowanie służbowe). Jeśli nie, proszę, błagam i apeluję: odłóżcie Wasz wyjazd! O ile wszelkie inne kwestie włącznie z poszukiwaniem pracy można „jakoś” załatwić i liczyć na przysłowiowy łut szczęścia, o tyle mieszkania nie załatwicie od ręki. Chyba, że macie spory zapas gotówki i stać Was na wynajęcie pokoju, czy miejsca noclegowego w hostelu.
Przygotowania do wyjazdu
Jeszcze w Polsce zadbajcie o kilka najważniejszych kwestii: postarajcie się o tłumaczenia Waszych dokumentów kwalifikacyjnych (dyplom uczelni, ukończenia kursu zawodowego itp). Będzie Wam także potrzebne CV w języku angielskim (szerzej o jego pisaniu w innym artykule).
Zadbajcie o swoje ubezpieczenie! O ile nie zaczynacie pracy drugiego dnia po przyjeździe, będzie Wam potrzebne. Możecie wyrobić sobie Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ). Uprawnia ona do korzystania z polskiego ubezpieczenia (z NFZ) na terenie Unii Europejskiej. Aby ją uzyskać musicie mieć prawo do ubezpieczenia w Polsce (z tytułu ostatniej pracy, statusu bezrobotnego itp.). Wyrabia się ją prosto, wystarczy pobrać wniosek na stronie NFZ, wydrukować, wypełnić i podpisać. Następnie udać się z nim do najbliższego punktu NFZ, zeskanować i wysłać mailem, czy tradycyjnie Pocztą Polską. Najszybciej można to załatwić osobiście, w większości przypadków EKUZ wydawany jest „od ręki”
Jeśli nie posiadacie, wyróbcie sobie paszport. Co prawda nie jest on wymagany przy wjeździe do UK, ale zdecydowanie ułatwi Wam życie już na miejscu. W wielu sytuacjach (urzędy, banki) będziecie potrzebowali dwóch dokumentów tożsamości, najlepiej paszport właśnie i dowód osobisty
Telefon. Zadbajcie o zabranie telefonu komórkowego bez simlocka! Blokada uniemożliwi Wam korzystanie z angielskiego numeru i na samym starcie będziecie zmuszeni to zakupu telefonu w UK co wiąże się z wydatkiem kilkudziesięciu funtów.
Co ze sobą zabrać?
W zależności czy lecicie samolotem, czy jedziecie autokarem możecie bezpłatnie zabrać od małej walizki do 10kg w tanich liniach aż po trzydziestokilogramowy bagaż w autobusie. Niby dużo, a jednak nie. Pakując się na wyjazd nie warto zabierać całego swojego dobytku. Zadbajcie o rzeczy najważniejsze, jak na wakacje. Często okazuje się, że taniej wyjdzie kupić np. pościel w supermarkecie w Londynie, niż płacić za dodatkową walizkę żeby tę pościel zabrać. Zorientujcie się do czego będziecie mieli dostęp w mieszkaniu w którym zostaniecie ulokowani. Jeśli czeka Was nocleg u znajomych czy rodziny, zapewne zadbają o podstawowe rzeczy dla Was. Jeśli to wynajęty pokój, to we współdzielonych mieszkaniach z reguły znajdują się rzeczy najważniejsze, od mebli po talerze i szklanki. Wierzcie mi, nie warto pakować swojej zastawy stołowej i ulubionego garnka 😉
Zadbajcie o to, żeby jeszcze w Polsce zaopatrzyć się w trochę funtów. Nigdy nie wiadomo, czy nie będą potrzebne zaraz po przylocie. Ile ich ma być? Cóż, nie ukrywam, że im więcej tym lepiej. Ale 100 funtów to takie niezbędne minimum które zagwarantuje Wam, że nie umrzecie z głodu pierwszego dnia i prześpicie się w najtańszym hostelu, jeśli coś pójdzie nie tak (np. osoba która ma Was odebrać nie dotrze na czas).
Przybyliście do Anglii i co dalej?
Zakładam, że albo ktoś Was odbierze z lotniska / dworca, albo dostaniecie szczegółową instrukcję jak dotrzeć do swojego nowego mieszkania. Jeśli nie, koniecznie o to zadbajcie jeszcze przed wyjazdem!
Prawdopodobnie przez pierwsze kilka godzin (o ile jesteście w UK pierwszy raz) Wasza głowa będzie się obracała o 180 stopni wokół własnej osi, a Wy będziecie dosłownie pochłaniać wszystko co widzicie. Prawidłowo, w końcu to Wasz nowy kraj. Mimo zmęczenia podróżą i pokusy spędzenia miłych kilku dni oswojenie się z nową sytuacją i może poimprezowanie ze znajomymi którzy nas goszczą, warto już od pierwszych chwil „instalować się w nowym miejscu”. Jeśli chcecie być jak najbardziej samodzielni, jeszcze pierwszego dnia zapoznajcie się z okolicą. Wybierzcie się na spacer, znajdźcie najbliższy sklep spożywczy, pocztę i inne punkty które będą Wam potrzebne w nadchodzącej przyszłości. Przejdźcie podstawowe trasy dwa, trzy razy, żeby je zapamiętać. Koniecznie zlokalizujcie najbliższy polski sklep! To bardzo ważne miejsce dla początkujących! Po pierwsze nie narazicie swoich podniebień na szok kulinarny związany z angielskim jedzeniem (szerzej o nim w jednym z poprzednich artykułów) a po drugie to świetny polski punkt informacyjny.
Jak najszybciej kupcie angielską kartę sim. Zapiszcie w telefonie numery do przyjaciół, rodziny oraz… polskiego sklepu! Tak, to nie żart! Jeśli jutro się zgubicie a znajomi będą w pracy i nie odbiorą telefonu, zawsze możecie zadzwonić do sklepu i poprosić o pokierowanie. Pracownicy są do tego przyzwyczajeni. Koniecznie zapiszcie sobie na kartce Wasz nowy adres razem z kodem pocztowym i noście przy sobie. Kod pocztowy działa tu nieco inaczej niż w Polsce. Do jednego kodu przypisanych jest maksymalnie kilka budynków, a nie całe miasto czy osiedle. Jeśli się zgubicie, a mieszkacie na mało znanej, małej uliczce, łatwiej będzie odnaleźć Wasz adres właśnie po kodzie. To przykład z życia wzięty! Moje pierwsze mieszkanie w Anglii znajdowało się na takiej właśnie malutkiej ulicy obejmującej dosłownie cztery domy i będącej przecznicą między dwiema większymi arteriami. Nawet znajomi mieszkający w mieście od kilku, kilkunastu lat nie mieli pojęcia, że ulica o takiej nazwie w ogóle istnieje, a było to samo centrum miasta.
Jak najszybciej rozpocznijcie załatwianie formalności, które omówiliśmy w części pierwszej. Serio! Im wcześniej, tym lepiej. Nie warto odkładać tego „na potem” bo bez konta w banku, numeru ubezpieczenia, czy potwierdzenia zamieszkania nie załatwicie nic.
Macie już zatem zapełnione pierwsze kilka dni. Jeśli od razu zaczynacie pracę, pierwsze kilka, kilkanaście dni będzie naprawdę ciężkich. Najpierw do roboty, a po niej czy w przerwie, czy na dniu wolnym formalności. I tak dzień w dzień, aż nie „ogarniecie” wszystkiego. Zapowiada się ciężko, ale nie jest tak źle. Jak już wspominałem w pierwszej części – Anglicy chętnie Wam pomogą, a urzędnicy są dla Was, a nie Wy dla nich. Nie bójcie się prosić o pomoc, z reguły nikt Wam nie odmówi i nikt Was nie wyśmieje.
A co z wieczorami?
Mimo zmęczenia (a gwarantuje że zmęczeni na początku będziecie) proponuję wychodzić z domu! Idźcie na spacer i słuchajcie ludzi, osłuchujcie się z językiem. Jeśli Was stać idźcie do pubu, próbujcie pogadać z ludźmi. Największy błąd jaki można popełnić, to zamknąć się w domu w polskim gronie i udawać, że wcale się nie mieszka w obcym kraju. Pokusa będzie duża, ale nie ulegajcie jej. Znam przypadki emigrantów, którzy z tych polskich enklaw nie wyszli nawet po kilku latach życia w UK. To złe podejście, brak asymilacji i znajomości języka sprawi, że nie będziecie czuli się tutaj dobrze.
I na koniec kilka rad:
Zawsze, podkreślam zawsze bądźcie grzeczni w stosunku do anglików! Bądźcie przesadnie (wg polskich standardów) grzeczni! Uśmiechajcie się, zapytajcie o samopoczucie (przerabialiśmy to, pamiętacie?) Nadużywajcie słów proszę i dziękuję. Wierzcie mi, to co dla polaków jest sztuczną przesadą, dla Anglików jest minimum kultury.
Zakodujcie sobie zwroty:
I’m sorry – gdy kogoś potrącicie, gdy wtrącicie się w zdanie, gdy czegoś nie zrozumiecie i prosicie o powtórzenie, przepraszajcie za każdym razem gdy powiecie, zrobicie coś „nie tak”
Excuse me – to „przepraszam” w sytuacjach gdy chcecie zwrócić na siebie uwagę, gdy chcecie kogoś zapytać o coś, czy gdy chcecie przejść a ktoś toruje Wam drogę.
Thank you – dziękujcie zawsze, wszędzie i za wszystko. Anglicy potrafią użyć tego zwrotu po kilka razy w jednym zdaniu. Nie bójcie się, że przesadzicie, bo… nie przesadzicie!
How are you – już o tym pisałem, to obowiązkowy element powitania. Nawet, gdy widzisz sąsiada drugi, czy trzeci raz tego dnia, zapytaj jak się ma. Koniecznie!
I’m fine, thank you, and you? – jeśli sąsiad zdąży się zapytać pierwszy o Twoje samopoczucie, odpowiedz, że dobrze i zrewanżuj się tym samym pytaniem. Rób to zawsze i wszędzie. Powyższe dwa zwroty w takiej, czy innej formie są obowiązkowe, jeśli chcecie spotkać się z przychylnością „tubylców”. To absolutna podstawa Waszego nowego języka i podwalina asymilacji.
W sklepie nie kładźcie pieniędzy na ladę, to oznaka braku kultury. Pieniądze podaje się sprzedawcy do ręki i z jego ręki odbiera się resztę. Kończąc zakupy nie zapomnijcie podziękować 😉
Nie przeklinajcie głośno na ulicy, czy w sklepach. Po pierwsze jest bardzo prawdopodobne, że mijająca was osoba jest polakiem. A po drugie jest nas tak dużo na Wyspach, pracujemy w każdym niemal sektorze, że wielu anglików zna podstawowe przekleństwa w naszym jezyku. Gwarantuję!
Nie plujcie i nie rzucajcie niedopałków na chodnik / ulicę. Pomijając, że w każdym kraju jest to niemile widziane, to dodatkowo w wielu angielskich miastach możecie zapłacić dość spory mandat za coś takiego, nie opłaca się.
Ten dwuczęściowy artykuł nawet w małym procencie nie wyczerpał tematu, co powinniście wiedzieć wyjeżdżając do UK. Udało mi się nakreślić zaledwie najważniejsze i podstawowe sprawy. Pozostałe informacje będą się ukazywały sukcesywnie na tej stronie. Jeśli macie jednak jakieś pytania czy wątpliwości – śmiało zadajcie je w komentarzach.
Celowo nie poruszam kwestii poszukiwania pracy, gdyż zasługuje ona na odrębny i wyczerpujący artykuł.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis