Weekend oficjalnie za nami, czas powrócić do rzeczywistości. Po weekendowych szaleństwach poniedziałkowy wieczór spędzamy zazwyczaj w zaciszu własnego domu w wygodnym fotelu. A co uprzyjemni wieczorny relaks? Oczywiście szklaneczka czegoś smacznego! I nie mam tutaj bynajmniej na myśli soku jabłkowego. A nie, stop! A właśnie że mam na myśli… sok jabłkowy. Bezalkoholowy 😉 oczywiście.
Wiecie jakie jest najpopularniejsze zdanie w języku „ponglish” (od którego zresztą nazwę wzięła ta strona, a o którym szerzej przeczytacie tutaj)? Najczęściej przytaczanym i cytowanym ponglishowym zwrotem jest „Skocz do Teskacza po sajdera”. Dla nie wtajemiczonych już tłumaczę: „Teskacz” to nic innego jak „Tesco” czyli popularny również w Polsce hipermarket z niezłymi cenami. „Sajder” zaś to cydr (ang. cider). I o tym właśnie sajderze dzisiejszy artykuł.
Co to jest cydr?
Byłem już świadkiem kilku rozmów, w których kilka osób kłóciło się o to, czy cydr jest winem czy piwem. A w zasadzie nie jest ani tym, ani tym chociaż ze względu na kilka właściwości można by go na upartego zaliczyć do obu tych kategorii. Czym zatem jest ów cydr? W najbardziej podstawowym znaczeniu to po prostu… sfermentowany sok jabłkowy. Nie żartuję. W celu wyprodukowania cydru wyciska się sok z jabłek aby powstał tzw. „moszcz” czyli mętny sok . Następnie ów sok poddaje się fermentacji w taki sam sposób jak wino. I tym argumentem posługują się zwolennicy „opcji winnej”. Ale nie bez racji są ci, którzy twierdzą, że cydr to piwo. Dlaczego? po pierwsze dlatego, że ma dużo niższą zawartość alkoholu (od 1 do 8 %) a po drugie, że w smaku zdecydowanie bliżej mu do piwa, niż wina.
W tym miejscu muszę zaznaczyć bardzo ważną kwestię. Otóż używając nazwy Cydr (Cider) mam na myśli ów sfermentowany sok jabłkowy, który jest tak nazywany w Wielkiej Brytanii, Polsce, właściwie w całej Europie i sporej części świata. Jeśli jednak chcemy się odnieść do cydru w USA to sprawa nieco się zmienia. Tam nazwa cydr (cider) używana jest w odniesieniu do zwykłego (bezalkoholowego) soku jabłkowego. Cydr o jakim teraz rozmawiamy nazywa się tam „hard cider” czyli mocny cydr. Czyli umawiamy się, że mówiąc cydr, mam na myśli sok jabłkowy z procentami.
Skąd się wziął cydr?
Cydr, podobnie jak prawie wszystko wywodzi się ze starożytnych Chin i Egiptu. Jednak europejską kolebką tego napoju jest między innymi Wielka Brytania. A w zasadzie tereny obecnego Królestwa, gdyż produkcję cydru na tym terenie zapoczątkowali starożytni Rzymianie. Jak to się stało zapytacie? Nie? To i tak Wam odpowiem. Rzymianie spopularyzowali na Wyspach Brytyjskich (oczywiście uprzednio przez nich podbitych) plantacje jabłek. A jeśli pamiętacie coś z historii, bądź chociaż czytaliście komiksy o Asterixie to wiecie, że Rzymianie bardzo lubili wino. Oczywiście sprowadzali je sobie z kontynentu, ale transport był długi i kosztowny i nie pokrywał zapotrzebowania w Legionach. Rzymianom pozostała więc produkcja własnego wina. Był tylko jeden problem. Tak, dobrze się domyślacie – pogoda! Wyspiarska aura niezbyt sprzyjała hodowli winogron więc należało znaleźć zamiennik. I były nim oczywiście jabłka.
Co Rzymianie zapoczątkowali, Normanowie spopularyzowali. Tak to właśnie jest, że jeden z ulubionych napoi Anglicy zawdzięczają najeźdźcom. Z biegiem lat powstawały coraz to liczniejsze farmy jabłkowe (jabłczane?) a przy nich zakłady produkujące cydr. Z czasem wyhodowane zostały specjalne, cydrowe odmiany jabłek. Jako ciekawostkę warto nadmienić, że jeszcze do XVIII wieku pracownicy „cydrowych kombinatów” część swoje wypłaty pobierali w… cydrze! Tuż przed wprowadzeniem zakazu takiej formy „wypłaty” była to 1/5 pensji, co dawało około 4 pint na głowę dziennie. Praca na takiej farmie może była i ciężka, ale za to jaka wesoła, prawda?
Z czasem poszczególne regiony Wielkiej Brytanii wyspecjalizowały się w produkcji charakterystycznego dla danego regionu cydru. I tak cydr z zachodu jest ostrzejszy zarówno w smaku jak i procentach, cydr wschodni zaś bardziej łagodny i słabszy.
Do Europy cydr dotarł także innymi drogami, spopularyzowany min. przez Celtów, a średniowieczny boom na cydr w Europie rozpoczął się w Hiszpanii. Produkcja cydru dotarła także do Polski i u nas nazywa on się tradycyjnie jabłecznikiem. Niestety obecnie łatwiej spotkać w Polsce cydr niż jabłecznik. Dziś głównym konkurentem Brytyjczyków w produkcji jabłkowego piwa jest oczywiście Francja. Ale to zupełni inna historia. No, ale my o Wielkiej Brytanii rozmawiamy i to wyspiarski cydr nas interesuje.
Jak smakuje cydr?
Z cydrem jak z piwem, ile rodzai tyle smaków. Z założenia cydr ma smak jabłkowy, co jest chyba oczywiste. Chociaż można się spotkać z cydrem o innym smaku (przede wszystkim gruszkowy, ale i inne owoce wchodzą w grę). Ortodoksyjni wielbiciele i koneserzy cydru stwierdzili by w tym miejscu, że nazwa cydr jest zarezerwowana tylko do napoju z jabłek (ewentualnie gruszek) ale współczesne nazewnictwo wyewoluowało tak, że zwyczajowo cydrem możemy nazwać każdy napój wytworzony wg tej cydrowej receptury, niezależnie od owoców których użyto w produkcji. My omawiamy sobie „prawdziwy” cydr, ten z jabłek.
Dziś możemy wyodrębnić dwie główne kategorie, czy też dwa rodzaje cydru: naturalny tradycyjny i przemysłowy. Naturalny to taki wytwarzany starymi, tradycyjnymi metodami i jest to właśnie wspomniany wcześniej odpowiednio sfermentowany sok jabłkowy. Wiele więcej z nim się nie robi. Wytwarzany jest w mniejszych, lokalnych zakładach i produkowany w mniejszych ilościach. Spotkać go można w każdym niemal sklepie w Anglii. W zależności od regionu będzie to wytwór innej firmy. Naturalny cydr zazwyczaj jest wytrawny, lekko cierpki w smaku i nie za mocny. W zależności od wykorzystanych w procesie fermentacji drożdży możemy w nim wyczuć różne, naturalne nuty smakowe (poza dominującym smakiem jabłek oczywiście). Są także cydry słodkie, o łagodniejszym zapachu i smaku.
Zapotrzebowanie na cydr jest jednak takie duże, że i największe koncerny od lat produkują ten złoty, jabłkowy i lekko procentowy napój. Niejednokrotnie można spotkać się z cydrem aromatyzowanym, z dodatkiem różnych nut smakowych, czy sztucznie zwiększoną objętością alkoholu. Dla każdego coś miłego. Takie przemysłowe cydry najczęściej charakteryzują się dużo mocniejszym jabłkowym smakiem (niektórzy stwierdzą, że nienaturalnie mocnym). Cydry produkowane masowo z reguły są tańsze od tych tradycyjnych, lokalnych. Dla przykładu, możemy zakupić butelkę 0.3l lokalnego, „prawdziwego” cydru za niecałe 3 funty. Ale za te same pieniądze możemy kupić sobie dwulitrową plastikową butlę wypełnioną (wg mnie) „wyborem cydro podobnym” nawet smacznym i dającym „kopa” ale czy naprawdę o to chodzi?
Z natury cydr nie jest gazowany, co można oczywiście zmienić dodając gaz. Angielskie, tradycyjne cydry są ledwie musujące, po więcej bąbelków odsyłam Was do Francji. Tamtejszy cydr jest dużo bardziej musujący i często sprzedawany w zakorkowanych, szampanowych butelkach. Sporo gazu znajdziecie także w sklepowych, przemysłowo produkowanych cydrach.
Niezależnie , czy wybierzemy lokalny, naturalny cydr, czy ten sklepowy z wielkich kombinatów, zawsze możemy liczyć na ciekawy, owocowy smak i orzeźwienie. Cydr, jak żaden inny napój, naturalnie i delikatnie orzeźwia pobudzając jednocześnie nasze kubki smakowe. Jest idealnym napojem na lato, ale i w zimie smakuje nie gorzej.
Polecam także mój artykuł na temat produkcji cydru: https://historiacydru.pl/2021/02/09/jak-sie-robi-cydr-wprowadzenie-dla-laikow/