Każdy chyba wie, że Polacy w Anglii są doceniani za swoją sumienność i pracowitość. I każdy chyba słyszał, że na naszym tle Anglicy wypadają bardzo blado, że nie chce im się pracować i że zwyczajnie są leniami. Jednak muszę Was rozczarować: to nie jest prawda. A przynajmniej nie do końca. Bo diabeł tkwi w szczegółach. Jak zawsze…
Mit angielskim lenistwie zawdzięczamy naszym rodakom, którzy mieli przyjemność (lub też nie) pracować z Anglikami i którzy przy każdej okazji przywożą do Polski ten jakże czytelny przekaz.. Jest on tyle niesprawiedliwy, co nieprawdziwy. Anglicy są nie mniej pracowici od nas, Polaków chociaż oczywiście można spotkać tu leni (podobnie jak i w Polsce). Gdzie zatem ma źródło mit o wrodzonej niechęci do pracy obywateli Anglii? Oczywiście w różnicach kulturowych i w tym, że w Anglii jest inaczej! Ale zacznijmy od początku.
Gdy polak zaczyna swój pierwszy dzień pracy w angielskiej firmie przeżywa mały szok. Otóż gdy on o godzinie rozpoczęcia jest już gotowy do pracy, jego angielscy koledzy dopiero robią sobie kawę. Gdy on wyskakuje na szybkiego papierosa spalając go w trzy pociągnięcia, Anglicy nie zdążą w tym czasie swojego papierosa odpalić. Gdy on przeznacza na przerwę obiadową dokładnie tyle czasu ile jest to przewidziane i ani sekundy więcej, angielscy współpracownicy dodają sobie po parę minut na początku i na końcu przerwy. Gdy on przez cały czas pracuje i skupia się na swoich obowiązkach, angielska ekipa co jakiś czas przystaje żeby „coś ważnego omówić”. I wreszcie gdy on przerywa swoją pracę dokładnie na koniec dnia, jego koledzy już pół godziny wcześniej zdążyli odejść od swoich stanowisk, pokręcić się tu i tam, pogadać i czekać na zakończenie dnia pracy. I taki przeciętny Polak po pierwszym dniu ma wrażenie, że podczas gdy on solidnie przepracował 8 godzin, Anglicy na faktyczną pracę przeznaczyli w sumie może z godzin 6… Jaki z tego wniosek? A taki, że mieszkańcy Anglii to lenie i tylko patrzą jakby tu zrobić, żeby się nie narobić a zarobić. Wniosek ten nasuwa się sam prawda? Otóż to nie prawda! A przynajmniej nie do końca.
Jak już wspomniałem, mit o angielskiej, wrodzonej niechęci do pracy bierze się właśnie z różnic kulturowych. W Polsce w zdecydowanej większości zakładów pracy obowiązuje zasada, że pracownik ma pracować co do sekundy i robić coś nawet gdy nie ma nic do roboty. Pracować należy szybko i wydajnie, a przy tym tanio. W Anglii jest nieco inaczej co nie znaczy, że nie trzeba specjalnie się wysilać w pracy. Wręcz przeciwnie. Ale od wielu, wielu lat tutaj tak to wygląda: poranna kawa, herbata w międzyczasie, krótkie przestoje w wykonywaniu obowiązków i brak pośpiechu. Anglicy nie dlatego tak pracują bo im się nie chce, tylko dlatego że tak zostali wychowani, takie wzorce przejęli i dla nich to normalne.
Żeby lepiej zobrazować różnicę posłużę się innym przykładem: spróbujmy porównać przeciętnego polskiego pracownika z Japończykiem. Jak powszechnie wiadomo Japończycy to pracoholicy, wielu z nich do domu wpada tylko się przespać. Dla wielu z nich praca jest celem samym w sobie i potrafią w niej spędzać po 12, 14 godzin a czasami i więcej do tego 6, czasami 7 dni w tygodniu. I jak w zestawieniu z nimi wypadnie przeciętny Polak który idzie do pracy na osiem godzin a dwa dni w tygodniu ma wolne? Przeciętny Japończyk mógłby pomyśleć, że jesteśmy leniami. A nie jesteśmy, prawda? Po prostu u nas od lat już tak się przyjęło, że pracujemy przeciętnie 40 godzin w tygodniu a nie 60, 80 czy 100. Takie są u nas normy i większość z nas tego się trzyma.
Podobnie wygląda zestawienie Polak – Anglik. Przyjechaliśmy tu z kraju o innych tradycjach i zasadach, a więc i nasze podejście do pracy jest inne. Do tego większość emigrantów ma dużo większą motywację do pracy, gdyż przyjechaliśmy tu w konkretnym celu, a celem tym są pieniądze, prawda? Żaden z nas nie będzie sobie więc strzelał w stopę uchylając się od pracy, a wręcz przeciwnie – pracujemy jak najwięcej i jak najciężej żeby zarobić jak najwięcej. Przeciętny Anglik, którego domowy budżet wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb, wakacje, opłaty itp. zwyczajnie nie czuje potrzeby ścigania się po więcej. Nie dlatego że mu się nie chce, a dlatego że woli ten czas poświęcić rodzinie, czy własnym przyjemnościom. A czy jest to lenistwo, czy zdrowe podejście do życia, zdecydujcie sami…
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis