Praca w Anglii bez języka

Pod tytułowym pytaniem kryją się dramatyczne próby setek, tysięcy osób chcących poprawić byt swój i swojej rodziny. Podjąć decyzję o wyjeździe do innego kraju nie jest łatwo, ale jeszcze trudniej jest ten plan wcielić w życie. Ci, który znają język obowiązujący w miejscu do którego się wybierają (w naszym przypadku język angielski) mają ułatwione zadanie. Ci, którzy języka nie znają, lub znają go w stopniu minimalnym, szturmują wszelkie fora i serwisy internetowe dotyczące pracy za granicą zadając wciąż to jedno pytanie: czy da się znaleźć pracę bez języka? No właśnie, da się?

Jeśli chcemy wyczerpująco zająć się tematem, tytułowe pytanie należy podzielić na dwa odrębne: czy jest możliwe znalezienie pracy za granicą nie znając języka? i drugie: czy to ma sens?

Na pierwsze pytanie odpowiedź jest dość prosta i niosąca nadzieję: tak, zdecydowanie jest to możliwe! Nie twierdzę, że łatwe i nie twierdzę, że każdy to może zrobić, ale zdecydowanie twierdzę, że to jest możliwe. Jak? Jest sporo agencji pośredniczących w rekrutowaniu pracowników w Polsce do pracy za granicą. Najczęściej są to prace sezonowe, budowlane, czy związane z opieką nad dziećmi czy ludźmi starszymi. W wielu tych przypadków znajomość języka rzeczywiście nie jest niezbędna, często kierownikami są Polacy bądź ludzie znający nasz trudny język.
Drugi sposób to wykorzystanie kontaktów i znajomości za granicą, o ile oczywiście je posiadamy. Jeśli mamy jakiś punkt zaczepienia w nowym kraju, jest szansa że sobie poradzimy i zaczniemy „gdzieś” zarabiać pieniądze. Sposobów oczywiście jest więcej, ale ten artykuł nie dotyczy zdobywania pracy, ten temat omówimy sobie w niedalekiej przyszłości.

Skoro już wiemy, że da się, należy odpowiedzieć sobie na drugie pytanie: czy to ma sens? I tutaj odpowiedź jest mniej optymistyczna: z reguły nie… O ile jeszcze w przypadku prac sezonowych, gdzie jedziemy na 2-3 miesiące, pracujemy po 10 godzin dziennie, zaciskamy pasa i oszczędzamy na wszystkim, możemy przywieźć do Polski pewną sumę funtów które po przewalutowaniu dadzą nam nawet sporą sumkę pln-ów, tak w większości innych przypadków zwyczajnie taki krok się nie opłaca.

Nie znając języka kraju w którym mieszkamy, stajemy się inwalidami. Dosłownie. Potrzebujemy czyjejś pomocy na każdym kroku i zdani jesteśmy na łaskę i niełaskę osób trzecich. Mniejszy problem gdy mamy obok rodzinę, czy bliskich przyjaciół. Gorzej, gdy jesteśmy otoczeni obcymi ludźmi. Nawet jeśli będą otaczali nas Polacy, nie łudźmy się, że każdy z nich rzuci swoje sprawy żeby lecieć nam na pomoc. Oczywiście raz na czas ktoś może pójść z nami do banku, do urzędu, ale prędzej czy później zostaniemy sami ze swoimi sprawami. A nowi emigranci mają w UK (i w każdym innym państwie) co załatwiać: mieszkanie, konto bankowe, urząd pracy itp. A to tylko początek problemów.

Żyjąc w obcym państwie będziemy otoczeni językiem tego miejsca. W sklepie, w pubie, w pracy, w bloku, wszędzie Anglicy, wszędzie język angielski. Szybko poczujemy zagubienie i wyobcowanie. To nie jest dobre. Człowiek chciał by pójść z kimś na piwo, na kawę, na zakupy a nie ma z kim, bo jak, skoro nie możemy się porozumieć?

Wszystkie powyższe problemy doskwierają, ale da się jeszcze nad nimi zapanować. W prawdziwe kłopoty możemy wpaść gdy nasz pracodawca nie będzie do końca uczciwy. Spora grupa firm chętnie zatrudnia osoby bez języka z jednego prostego powodu: mają takich pracowników w garści. Znam przypadki firm, gdzie każdego dnia sypią się kary finansowe na pracowników za byle co, w wyniku czego na koniec miesiąca zamiast obiecanych 900 funtów ludzie dostają po 500 – 600 ot wystarczająco, żeby opłacić skromny pokój i jako tako przeżyć. I co taki pracownik może zrobić? Zacznie się wykłócać, to straci pracę, nie będzie miał pieniędzy i zostanie z niczym w obcym państwie. Jedynym wyjściem dla niego będzie prośba o pomoc w polskiej ambasadzie, czy konsulacie. Zaciska więc taki Kowalski z Polski zęby i pracuje za grosze. I ani nie odkłada żadnych pieniędzy, ani jego poziom życia w żaden sposób nie wzrósł.

To oczywiście nieco ekstremalny przykład, ale wierzcie mi, nie wyssany z palca. Problemy wynikające z braku znajomości języka mogą być różne. Są sposoby zastępcze w postaci tłumaczy, ale to działa na krótką chwilę. Jedynym sensownym sposobem, to nauka, nauka i jeszcze raz nauka, w naszym przypadku języka angielskiego. Warto zacząć jeszcze w Polsce przed wyjazdem. Gwarantuję, że to się Wam opłaci.

Michał
Założyciel i administrator bloga Ponglish.eu. Na co dzień mieszka i pracuje w Anglii. Borykał się z problemami które sam teraz opisuje na tej stronie. Zadawał w internecie pytania, na które dziś udziela odpowiedzi.

5 Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*