Polska kuchnia nie ma sobie równych, to dla nas sprawa oczywista. Meksyk i Hiszpania to dania pikantne, kojarzące nam się z burrito, sosami i tortillą. Każdy wie, że Francuzi to mistrzowie gotowania a tamtejsza kuchnia należy do tych wykwintnych. Amerykanie słyną z fast foodów, Japończycy z Sushi, Chińczycy z ryżu. Kuchnia indyjska serwuje ostre potrawy jak chicken masala, a Włochy to kraj pomidorów, makaronów i pizzy. A co możemy powiedzieć o kuchni angielskiej? No właśnie…
Kuchnia angielska
Angielska kuchnia ani nie jest specjalnie znana na świecie, ani szczególnie lubiana. Angielskie jedzenie jest, jak by to delikatnie wyrazić trochę mdłe, bez smaku. Wynika to z angielskiej oszczędności w używaniu przypraw i daleko wyspiarzom do Hiszpanów, czy przybyszów z Indii których kuchnia swoją drogą jest w UK bardzo popularna. Na przeciętnych angielskich stołach przeważają dania dość proste ale smaczne (poza wspomnianym brakiem wyrazistości). Mówiąc o angielskich stołach nie mam na myśli kuchni dworskiej w Londynie, czy arystokratycznych pałacyków, a normalne brytyjskie domy.
Mimo, że tutejsza kuchnia nie jest specjalnie znana (poza słynnym English breakfast – o czym za chwilę), nie znaczy że nie posiada własnej specyfiki. Anglicy jak najbardziej lubią gotować, ale starają się nie spędzać za dużo czasu w kuchni.
Co charakteryzuje angielską kuchnię?
Co jedzą Anglicy?
Przede wszystkim smażenie (fry-up)! O tak, anglik lubi zjeść dobrą „smażeninę”, podobnie zresztą jak przeciętny polak. Typowe angielskie śniadanie składa się głownie z produktów smażonych.
Jeśli nie smażone, to koniecznie pieczone (roasting). Nie chcesz zjeść smażonego mięsa? Upiecz je! To prosta, ale jakże smaczna angielska zasada (niepisana oczywiście)
Grzanki (toast). Anglicy lubią kanapki ale nieco inne niż my. Typowy angielski sandwich to przecięta na dwie trójkątne części kanapka złożona z dwóch kromek z „nadzieniem” w środku. Jest to zazwyczaj posiłek szybki zabierany do pracy, czy pociągu, czy zjadany w tzw. „międzyczasie”. Angielskie kanapki rzadko stanowią element regularnego posiłku. Tu rolę pieczywa pełni opiekany chleb, czyli tost.
Jajka, jajka i jeszcze raz jajka! (egg) Czy to na śniadanie, czy na kolację jajko jest dobre na wszystko. W Anglii jajka spożywa się w naprawdę wielkich ilościach. Smażone, gotowane nie ważne, byle by było.
A do jajek ziemniaki! (potatoes)Najlepiej w postacie frytek! W spożywaniu ziemniaków Anglicy nie ustępują nam na krok. Ziemniaki tłuczone (mash potatoes), ugotowane w całości, upieczone, usmażone, ziemniaki w każdej postaci. Ale najsmaczniejsze są oczywiście frytki (chips). Nie zapominajmy o ziemniaczanych czipsach (crisps).
Z połączenia kilku powyższych powstaje narodowa potrawa Anglików czyli fish & chips (ryba z frytkami) Smażona (obowiązkowo na głębokim tłuszczu) ryba i frytki, (dawniej tradycyjnie podawane w tubie z gazety). Do tego sałtka typu colesław i jeden lub kilka sosów – pomidorowy (czyli tradycyjny ketchup), brązowy (brown sauce) lub ostry (curry sauce).
Warzywa (vegetables) – ulubione to zielony groszek, marchewka, cebula, kalafior. Warzywa ugotowane na parze to częsty dodatek do posiłków (w miejsce naszej surówki czy kapusty). Często pojawiają się w formie mash czyli puree (np. puree z zielonego groszku).
Wędliny (cold meats) – nie są aż tak popularne jak w Polsce a przynajmniej nie w takiej postaci jak u nas. Anglik zamiast kupować szynkę, chętniej ukroi sobie zimny kawałek pieczeni z obiadu.
Fasola, fasola i jeszcze trochę fasoli! Fasola w naszym zestawieniu zasługuje na osobną pozycję. Pamiętam moje zdiwienie gdy pierwszy raz byłem w angielskim Tesco i znalazłem jedną długą alejkę wypełnioną tylko i wyłącznie fasolą! Najlepsza jest ta w sosie pomidorowym. Fasola służy do wszystkiego: jako dodatek do mięsa i ziemniaków, jako składnik śniadania, nakładana na tosty czy jedzona jako główny posiłek. Bez fasoli nie ma angielskich kuchni.
Pudding – narodowa potrawa anglików. Może być słodki lub słony. Zazwyczaj ma konsystencję gęstego budyniu. Sporządzany z mąki, mleka, jajek, kaszy lub ryżu i… no właśnie i z mięsa, ryby tłuszczu, lub w przypadku puddingu na deser czegoś słodkiego. Dziwna potrawa która często nie trafia w gusta ludzi z kontynentu. Niektóre składniki mogą wręcz wzbudzić w nas obrzydzenie jak łój wołowy i nerka… Ale Anglicy swoje puddingi kochają i jest ich tyle odmian ile domów w Anglii o ile nie więcej.
Nie wymienię dzisiaj wszystkich dań i potraw charakterystycznych dla kuchni angielskiej bo któż by tak długi artykuł przeczytał? Wymieniłem tylko te najbardziej charakterystyczne.
Jak i kiedy jedzą Anglicy?
Zasadniczo w Anglii wyróżniamy podobne pory posiłków jak w Polsce: śniadanie, obiad i kolację plus podwieczorek. Ale, jak już zdążyliśmy się przyzwyczaić, nie jest to do końca takie proste.
Śniadanie. Wiadomo, jak na całym świecie rano trzeba coś zjeść. No i tutaj możemy sobie już wyszczególnić trzy rodzaje śniadań popularnych w Anglii:
Full English breakfast – czyli znane na całym świecie angielskie śniadanie składające się z: tostów, kiełbaski, bekonu, jajka, fasoli w sosie pomidorowym, pomidorów. Oczywiście nie zawsze występują wszystkie te składniki, ale zdarza się i tak. Wszystko to pięknie usmażone (najczęściej na jednej patelni w jednym czasie) a do tego świeży sok, kawa, herbata. Śniadanie zazwyczaj rodzinne, wieloosobowe podawane w dni wolne od pracy gdy wszyscy mają czas usiąść razem i spokojnie zjeść.
Breakfast – lekkie śniadanie zjadane na co dzień, na szybko. Składa się z owsianki lub płatków na mleku, jakiejś bułeczki, rzadziej kanapki (sandwich).Continental breakfast (śniadanie kontynentalne) – popularne w hotelach, czy firmowych stołówkach. W jego skład wchodzi pieczywo, miód, dżem, wędlina i ser, czasami gotowane jajko. Do tego kawa, herbata i sok. Śniadania kontynentalne zjadane są poza domem często na stojąco (szwedzki bufet) i nie są przez anglików zbyt lubiane.
Załatwiliśmy kwestę śniadania. Co dalej? Obiad? Nie! W angielskiej tradycji istnieje posiłek pomiędzy śniadaniem a obiadem i nazywa się Elevenses. To lekka przekąska ciastko plus kawa, herbata, spożywana około godziny 11 stąd nazwa (eleven to po angielsku jedenaście).
Zanim dotrzemy do obiadu czeka nas jeszcze ciekawy twór – brunch. Nie jest to posiłek między śniadaniem, a obiadem, a zastępuje oba (breakfast + lunch). Polskim odpowiednikiem jest drugie śniadanie, chociaż nazwa może mylić, gdyż brunch jest bardziej późnym, niż drugim posiłkiem. Brunch jest popularny w dni wolne, gdy można dłużej pospać (po burzliwej imprezowej nocy) i nie ma sensu oddzielać śniadania od obiadu ze względu na późną porę. Posiłek ten może składać się z typowo śniadaniowych jak i obiadowych dań.
Wiem wiem, jak zwykle skomplikowany ten angielski system, a będzie jeszcze gorzej. Problem jest z obiadem! Jeśli teraz sprawdzicie w kilku słownikach polskie słowo „obiad” w angielskim tłumaczeniu znajdziecie „dinner”, ale i „lunch”. Podobnie, jeśli sprawdzicie słowo „kolacja” także odnajdziecie tłumaczenie „dinner” jak to więc z tym obiadem jest? Żeby nie wdawać się w historyczne rozważania podziałów klasowych w Anglii i etymologię poszczególnych słów, w uproszczeniu przyjmijmy, że:
Lunch – po naszemu obiad ale spożywany zazwyczaj w przerwie od pracy, czy szkoły, często na mieście (w restauracji czy w pubie). Lunch to taki wcześniejszy obiad. Popularną porą lunchu są godziny od 12 do 14.
Dinner – obiad jedzony nieco później, w domu, w towarzystwie, złożony często z więcej niż jednego dania. To obfity posiłek jedzony na spokojnie. Dinner to także kolacja, chociaż my powiedzielibyśmy „obiadokolacja”. Ze względu na porę spożywania (nie wcześniej niż o 16, często koło 19 czy 20) wg naszych, polskich standardów możemy równie dobrze nazwać go obiadem (któż z nas nie jada obiadu po pracy grubo po 16?) jak i kolacją. Dinner zazwyczaj jest głównym posiłkiem dnia, dokładnie tak jak u nas obiad.
Kolacja to także supper czyli lekki posiłek na koniec dnia. Może to być równie dobrze kanapka, jak ukochany tost czy jajecznica.
Dla kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć jeszcze o podwieczorku, czyli „tea time”, ale o tym posiłku szerzej przeczytacie w jednym z poprzednich artykułów.
Nie będę Wam już mącić w głowach poszczególnymi, uroczystymi wersjami posiłków podawanymi z zależności od dnia. Bo przecież w Anglii obowiązkowe są „Sunday roast” (angielska pieczeń) – uroczysty, dwudaniowy rodzinny obiad w niedzielę czy „Christmas dinner” – Bożonarodzeniowy obiad z indykiem w roli głównej. Ale to tematy na poszczególne artykuły związane z konkretnymi uroczystościami. Będą się one pojawiały w bliskim czasie do tych wydarzeń.
Indyka to jedzą w Stanch na święto dziękczynienia, a nie w Anglii na Boże narodzenie 😉
Nieprawda, w Anglii też indyka jadają na święta, tak jak i w Stanach
Owszem, amerykanie jedzą indyka na Święto Dziękczynienia, co nie przeszkadza Anglikom jeść indyka na Boże Narodzenie. Nadziewany indyk to tradycyjne i obowiązkowe danie na świąteczny obiad w każdym angielskim domu.
Indyka Anglicy jak najbardziej jedzą na Boże Narodzenie, wszystko się zgadza.
Stronią oni również, o zgrozo!, od soli co jest dobre dla ich zdrowia niekoniecznie dla smaku potraw…
W skład full English breakfast wchodzą jeszcze hash browns czyli nic innego jak placki ziemniaczane smażone w głębokim tłuszczu najczęściej w formie trójkątów.
No i nie zapominajmy o Marmite! Ukochana część tostow z jajkiem sadzonym. Sloganem Marmite jest You Love it or you hate it (kochasz to lub nienawidzisz) i ma sobie tylu zwolenników co przeciwników. Zachęcam autorów do opisania bliżej tego cudu natury, który ja osobiście przywoze po każdej wizycie w UK. Używany jako „smarowidło” do kanapek a także (niespodzianka!) przyprawa do m.in. pulpetow i sosow. Jak dla mnie prawdziwy cud natury ?
Marmite…. Twoje i moje podejście do tego specjału potwierdza slogan gdyż ja… po prostu nie znoszę i nic nie wskazuje na to, że kiedykolwiek moje podejście ulegnie zmianie. Może jeszcze jako „smarowidło” jestem w stanie zaakceptować, o tyle do jajek… Równie dobrze można mi wciskać jajka z żurawiną. Ale sam pomysł na artykuł zapisałem do kolejki oczekujących na napisanie.
Zarówno powyższy artykuł jak i komentarze nawet w połowie nie wyczerpują bogactwa angielskiej (brytyjskiej?) kuchni. A co ciekawe, jako Polacy prędzej jesteśmy w stanie zaakceptować Irlandzki sposób żywienia – jest bliższy naszej części Europy niż Wielkiej Brytanii. Np irlandzki chleb łudząco przypomina nasz rodzimy polski na zakwasie. No, ale to materiał na kolejny gastronomiczny artykuł.
Michał – jajko sadzone (oczywiście z płynnym żółtkiem), tost z dużą ilością masła i małą ilością Marmite – maczasz tosta w tym żółtku i wierz mi, lepszego śniadania nie ma!
Jajko sadzone z płynny żółtkiem TAK – moje ulubione! Tost do tego – TAK! Masło – TAK! Marmite – NIE! Chyba, że odrzucimy jajko. Ja już taki jestem konserwatywnym smakoszem, że nie trawię połączeń słodko – słonych, słodko – kwaśnych itp. Słodkie ma być słodkie, a słone ma być słone. Nie łączymy! Zresztą dla mnie słodkie na deser, nie jako danie główne 🙂
No dobra, ale co z tego zestawu jest słodkie? Jajko z płynnym żółtkiem – z dżemem się tego nie zje to raczej nie. Tost – jak to tost, neutralny. Masło – może być i słone ;-). Marmite – słone jak nic! Daj się przekonać i daj Marmite w takim wydaniu szansę. Tylko nie żałuj masła, a Marmite tylko tyle, żeby się cieniuteńską warstwą rozsmarowało po toście – to nie jest Nutella i nakłada się tego zdecydowanie mniej 🙂
Fantastyczny opis, gratuluję kreatywnego i sprytnego podejścia do tematu.
Ostatnim tekstem przekonałeś mnie do siebie. Oczekuję na nowy przekaz.
dzięki!!! ;***