Jak wygląda podróż samolotem do Anglii cz. 2

Długa i skomplikowana droga z domu do drzwi samolotu wydaje się być dla tych, którzy nigdy nie korzystali z tego środka transportu istnym torem przeszkód. Kontrole, odprawy, dokumenty – wszystko to połączone ze stresem i obawą czy aby skrzydła nie odpadną od kadłuba może przyprawić o lekki zawrót głowy. Ale spokojnie! Nie taki diabeł straszny jak go malują. Wiemy już jak przebrnąć przez lotniskowe kontrole (pierwsza część artykułu dostępna tutaj), przed Nami już naprawdę krótka droga.

Co można robić na lotnisku oczekując na samolot

Gdy znajdziemy się już w poczekalni a zapas czasu  na to pozwoli, możemy uraczyć się kubkiem kawy, herbaty, jakimś ciastkiem lub nawet i całym obiadem. Na każdym lotnisku w strefie sterylnej znajdują się kawiarnie oraz sklepy. Ich ilość zależy oczywiście od wielkości portu lotniczego. Po dobrej kawie można udać się na małe (lub większe) zakupy do jednego z kilku sklepów wolnocłowych . Są one drogie ale zakupione tam produkty możemy wnieść na pokład samolotu bez kontroli (bo przecież już ją przebyliśmy). To ważne, gdyż w punkcie kontrolnym zabiorą nam wszystkie płyny (w tym napoje) w butelkach przekraczających objętość 100ml! Jeśli dzień jest gorący i chcemy zabrać większą butelkę napoju do samolotu pozostaje nam jedynie ten koszmarnie drogi sklep na lotnisku. Zawsze oczywiście można liczyć na napój już w górze, ale wierzcie mi: ceny w samolocie tanich linii prującym chmury jest tak zawrotna, jak i wysokość na jakiej się znajduje.

Niektórzy „na odwagę” raczą się małym procentem w barze, czego osobiście nie polecam, zwłaszcza w większych ilościach. Nie wpłynie to dobrze na samopoczucie, a lekki kacyk to raczej średnia przyjemność na powitanie nowego życia na Wyspach. Na niektórych lotniskach (jak np. na Jasionce) znajdują się palarnie, co ucieszy każdego nałogowca. Są też oczywiście toalety, ale to chyba żadna nowość.

Robiąc zakupy, czy przesiadując w kawiarniach lub zwyczajnie w holu warto co jakiś czas zerkać na tablicę informującą o statusie naszego lotu. Gdy wskaże on boarding należy jak najszybciej udać się w kierunku wskazanej bramki i zająć miejsce w kolejne. Gdy rozpocznie się procedura boardingu należy wykonywać wszelkie polecenia obsługi a kartę pokładową i dokumenty mieć gdzieś w zasięgu ręki. Gdy już wszyscy pasażerowie zostaną sprawdzeni, otworzą się drzwi do… nie, nie do samolotu 🙂

Boarding czyli wsiadanie do samolotu

Zasadniczo są trzy sposoby wsiadania do samolotu: rękawem, z płyty lotniska przy terminalu i z dalszej części płyty lotniska.
Rękaw to nic innego jak tunel prowadzący z budynku do samolotu. Widzieliście coś takiego zapewne nie raz na filmach. Na mniejszych lotniskach pasażerowie zwyczajnie wychodzą drzwiami i po przejściu kilkunastu metrów dochodzą do samolotu. W niektórych zaś przypadkach będziemy musieli do samolotu dojechać autobusem, którzy przewiezie nas szybko i bezpiecznie od budynku terminala do oddalonego samolotu.
Następnie schodkami na górę kolejno wchodzimy do maszyny po drodze witając uśmiechniętą stewardessę i ostatni prawdopodobnie już raz okazując kartę pokładową. W samolocie spokojnie odnajdujemy miejsce wskazane na bilecie, bagaż podręczny umieszczamy w luku nad głową, lub pod siedzeniem (w zależności od rodzaju samolotu) i siadamy żeby nie przeszkadzać innym pasażerom.

We wnętrzu samolotu

Całe zamieszanie trochę potrwa, zanim każdy pasażer odnajdzie swoje miejsce, schowa bagaż i usiądzie. Wszak samolot to nie autobus i mieści ponad 100 osób. W przypadku Ryanaira obsługującego loty z Rzeszowa do Londynu usiądziemy w Boeingu 737-800 który może zabrać na swój pokład ponad 180 osób! Gdy już usiądziemy wygodnie, możemy nieco rozejrzeć się po samolocie. I tutaj część z nas pewnie spotka zawód: w tanich liniach nie spotkacie ani monitorów, ani systemów multimedialnych, ani słuchawek. W ramach cięcia kosztów tanie linie rezygnują ze wszelkich niepotrzebnych udogodnień, dzięki czemu możemy latać naprawdę tanio. W zasadzie siedzenia przypominają te autokarowe i niestety nie są zbyt wygodne zwłaszcza dla większych osób. W typowym odrzutowcu tanich linii tego typu znajdują się dwa rzędy po trzy siedzenia. Jeśli mamy szczęście lub dopłaciliśmy do wyboru miejsca możemy usiąść przy oknie, lub przy korytarzu. Pechowcy zostaną usadowieni na środkowych, najmniej wygodnych siedzeniach.

Kilka chwil przed startem

Gdy już każdy pasażer zajmie swoje miejsce, każdy bagaż zostanie schowany, a każdy luk zostanie zamknięty, stewardessy przystąpią do prezentacji zasad bezpieczeństwa. Głos płynący z głośników przedstawi załogę,  zapozna nas z wszelkimi zasadami panującymi na pokładzie samolotu, a stewardessy wskażą nam wyjścia ewakuacyjne, pokażą jak zapiąć pasy, i jak zachować się w trakcie turbulencji i ewentualnego niebezpieczeństwa. Następnie załoga sprawdzi czy każdy pasażer ma zapięty pas i także zajmie swoje miejsca. W międzyczasie samolot zdąży już wykołować i ustawić się odpowiednio na pasie startowym. Ze względów bezpieczeństwa zgaśnie większość świateł i w samolocie zapanuje półmrok (lub mrok jeśli jest to lot nocny) – pozostanie tylko kilka światełek awaryjnych. Dla początkujących podniebnych pasażerów może to się wydać nieco złowieszcze (zwłaszcza w nocy) ale nie ma się czym obawiać – to standardowa procedura stosowana w każdym samolocie startującym co kilka sekund gdzieś na świecie.

Take-off czyli start samolotu

Dla mnie osobiście najbardziej emocjonujący moment całego lotu. Gdy już wszystko będzie przygotowane do startu samolot ruszy. Z początku powoli, lecz z każdą chwilą przyśpieszając. Usłyszymy ryk silników i poczujemy (a jeśli siedzimy przy oknie to i zobaczymy) co to tak naprawdę jest prędkość która lekko wgniecie nas w fotele. Nie jest to może szczyt komfortu, ale da się znieść a znam ludzi którzy nawet lubią to uczucie. Gdy nabierzemy już odpowiedniej prędkości (ok. 290 km/h) samolot oderwie się od ziemi. W tym momencie rozpoczyna się wznoszenie na tzw „wysokość przelotową”. Początkowo samolot będzie wznosił się dość ostro do góry, z czasem łagodząc kąt, aż po kilkunastu minutach całkowicie go wyrówna, a stewardessy powoli podniosą się ze swych siedzeń – to znak że znaleźliśmy się na wysokości przelotowej i rozpoczął się właściwy etap lotu.

Lot

Zdecydowanie najnudniejsza (w pewnym sensie) część całej podróży. Dzieje się niewiele, samolot rzadko skręca a jeśli jest ładna pogoda i nie ma turbulencji to w ogóle wydaje nam się, że wisimy nieruchomo w powietrzu. Kilkanaście minut od startu rozlegnie się komunikat o możliwości rozpięcia pasów bezpieczeństwa. Zaleca się jednak, żeby pas jedynie poluzować i nie rozpinać go całkowicie. Pozwoli to uniknąć kłopotów w razie nagłych, niespodziewanych turbulencji.

Stewardessy zaczną się krzątać po samolocie, proponując posiłek i zbierając zamówienia na kawę, herbatę czy hot-doga. W tanich liniach trzeba sobie oczywiście za taką przyjemność zapłacić i to sporo. Gdy ostatnio leciałem, a było to ponad rok temu, za kubek herbaty zapłaciłem około 2,5 funta czyli niecałe 15 zł! Poza różnymi komunikatami i pracującymi w pocie czoła stewardessami naprawdę nic się nie dzieje. To dobry czas na drzemkę, rozmowę, czy poczytanie książki, gazety.

Lądowanie

Najpierw kolejna odczuwana zmiana ciśnienia i widok za oknem, a następnie komunikaty załogi poinformują nas, że przygotowujemy się do procedury lądowania. Znów usadzamy się wygodnie, zapinamy pas, chowamy książki, telefony, wyrzucamy kubki po kawie i resztki jedzenia i przygotowujemy się na ostatni etap lotu. Samolot będzie się zniżał stopniowo często skręcając. Przed ostatnią fazą stewardessy znów zajmą swoje miejsca a samolot rozpocznie podchodzenie do lądowania. Lekki wstrząs da nam znać, że właśnie dotknęliśmy kołami Wyspy Brytyjskie. Znów, podobnie jak przy starcie rozlegnie się ryk silników które tzw. „ciągiem wstecznym” wyhamują samolot, a ten po zredukowaniu prędkości do minimum skieruje się ku terminalowi. Charakterystyczne dla polaków są oklaski po ostatniej fazie lotu – ot taki miły akcent i podziękowanie dla pilotów za dobrą robotę i bezpieczną podróż.

Witajcie w Anglii

Gdy samolot ostatecznie się zatrzyma, załoga otworzy drzwi i pozwoli nam opuścić samolot. Podobnie jak dwie godziny temu do niego wsiadaliśmy, podobnie opuścimy schodząc po schodkach na płytę lotniska i kierując się do autobusu lub bezpośrednio do drzwi terminalu.

Teraz już z górki. Idąc za całą resztą pasażerów kierujemy się ku hali przylotów, gdzie na „karuzeli” odbierzemy swój bagaż i gdzie przejdziemy ostatnią już kontrolę celną. Angielscy celnicy sprawdzą nasze dokumenty i jeśli wszystko z nimi jest w porządku (a zakładamy, że tak) wejdziemy do głównej części terminalu dostępnej dla wszystkich.
Oficjalnie i całym sobą jesteśmy w Wielkiej Brytanii.

Michał
Założyciel i administrator bloga Ponglish.eu. Na co dzień mieszka i pracuje w Anglii. Borykał się z problemami które sam teraz opisuje na tej stronie. Zadawał w internecie pytania, na które dziś udziela odpowiedzi.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*